15 listopada 2018. Rzymski z nazwy, angielski z pochodzenia. Można też dodać bez ryzyka przesady: naddunajski z ducha. To on nadał murom wielu zabytków, zwłaszcza na obszarach dawnej monarchii austro-węgierskiej, charakterystycznej ciepłej, piaskowcowej barwy. Mowa o tzw. cemencie romańskim, którym chętnie pokrywano fasady pod Wawelem jeszcze sto lat temu. Później zupełnie o nim zapomniano, by dopiero niedawno, między innymi dzięki krakowskim naukowcom, na nowo odkryć tajemnicę techniki jego wytwarzania. Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów zastosowania tej wiedzy w ostatnich latach jest zakończona w tym roku odnowa rozległej fasady Zespołu Szkół Energetycznych przy ulicy Loretańskiej.
Monumentalny gmach szkolny wzniesiono w latach 1905–1907 w miejscu bardzo ważnym dla historii Krakowa – w sąsiedztwie klasztoru Kapucynów i zbiorowej mogiły konfederatów barskich. Pierwotnie był siedzibą dwóch szkół wydziałowych – żeńskiej im. Św. Jadwigi i męskiej im. Jana Kochanowskiego. Wraz z przylegającą do niego Akademią Handlową stworzył zwartą zabudowę w pierzei dzisiejszych ulic Straszewskiego, Kapucyńskiej i Loretańskiej. Projektant tego zespołu, Jan Zawiejski, czołowy krakowski architekt przełomu XIX i XX wieku, zdecydował o użyciu do prac elewacyjnych cementu romańskiego.
Cement romański doskonale imituje piaskowiec, miał jednak wówczas nad nim tę przewagę, że był znacznie tańszy i pozwalał seryjnie odlewać płaskorzeźby i inne elementy ozdobne. Opatentowano go pod koniec XVIII wieku w Anglii, a wyrabiano z margli, czyli skał wapiennych z dodatkiem gliny. Dzięki uzyskiwanym miejscowym różnicom w wybarwieniu oraz dzięki tendencji do szybkiego pokrywania się siatkami drobnych spękań cement romańskim był materiałem idealnie pasującym do architektury historyzmu. Wykonane z niego fasady niemal zaraz po zakończeniu prac budowlanych nabierały „wiekowego” wyglądu.
Po I wojnie światowej popularność cementu romańskiego gwałtownie się załamała. Wyparły go z rynku nowocześniejsze, tańsze i znajdujące więcej zastosowań cementy portlandzkie. Swoją rolę odegrał tu także odwrót od stylów historyzujących i fascynacja nowoczesnością. W efekcie produkcja cementu romańskiego całkowicie ustała. Przez dziesięciolecia europejscy wytwórcy nie dostarczali na rynek nawet niewielkich ilości tego materiału do celów konserwatorskich. Konserwatorzy radzili sobie z tą sytuacją sięgając po farby o zbliżonych odcieniach lub też po prostu skuwając tynki romańskie i zastępując je imitacjami z nowszych materiałów. Dopiero dzięki sfinansowanemu w latach 2003–2006 przez Komisję Europejską projektowi badawczemu ,,ROCEM – cement romański do właściwej konserwacji zabytków architektury” udało się ponownie uruchomić produkcję materiału niedostępnego na rynku od lat międzywojennych. Przy projekcie tym współpracowały ośrodki badawcze z Wielkiej Brytanii, Niemiec, Austrii, Czech, Słowacji i Polski, a koordynatorem był dr hab. Roman Kozłowski z Instytut Katalizy i Fizykochemii Powierzchni PAN (w 2009 roku powołany przez Prezydenta RP w skład SKOZK). Paradoksalnie, brak w Krakowie większych środków na remonty zabytków w okresie wojny i w latach PRL pozwolił wielu cennym elewacjom z cementu romańskiego doczekać bez większych zmian powrotu tej technologii.
W Polsce po raz pierwszy w XXI wieku wykorzystano wykonany według odtworzonych receptur cement romański przy konserwacji w latach 2005–2007 budynku dzisiejszego Zespołu Szkół Ekonomicznych Nr 1 na rogu ulic Straszewskiego i Kapucyńskiej – sąsiada gmachu Zespołu Szkół Energetycznych. Dziś możemy podziwiać efekt konserwacji fasad także tej drugiej szkoły. Niestety, porównanie bliźniaczych, wyremontowanych w odstępie zaledwie 11 lat elewacji uświadamia skalę problemów związanych z zanieczyszczeniem powietrza w Krakowie.
Do innych cennych elewacji w technologii tynków romańskich, które były w ostatnich latach przedmiotem konserwacji współfinansowanych przez SKOZK, należą m.in. dekorowana sgraffitami elewacja kamienicy na rogu ulicy Długiej i placu Słowiańskiego oraz elewacja kamienicy przy ulicy Brackiej 10.