Plenerowa wystawa SKOZK przeszkodzi w koszeniu trawy
Plenerowa wystawa „Ocalić Kraków” przygotowywana od roku specjalnie z okazji obchodów 30-lecia SKOZK, już od soboty miała stać na Plantach. Nie stanęła, bo krakowscy urzędnicy uznali, że może ona przeszkodzić w koszeniu trawy „Ocalić Kraków: 30 lat Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa” realizowana przez biuro SKOZK wspólnie z magistrackim Wydziałem Kultury i Dziedzictwa Narodowego to pomysł na podsumowanie działalności biura i uczczenie okrągłego jubileuszu. Z pieniędzy SKOZK udało się bowiem w ciągu 30 lat wyremontować aż 300 zabytkowych obiektów. Część z nich uwieczniono na 58 planszach, które już od soboty miały pojawić się na Plantach, u wylotu ul. św. Anny. Zapowiadane na 12 lipca otwarcie ekspozycji nie odbyło się, ponieważ krakowscy urzędnicy nie zdążyli na czas uporać się z własnymi uzgodnieniami. .Zabytki na zabytkowej trawieWystawę planujemy od roku. Organizujemy ją wspólnie z miastem, więc liczyliśmy na to, że przynajmniej w kwestiach formalnych wszystko ułoży się jak należy – stwierdza Maciej Wilamowski, dyrektor biura SKOZK. Zanim jednak plansze pojawią się na Plantach, gdzie mają stać przez następne trzy miesiące, potrzebna jest opinia aż pięciu jednostek miejskich. Zgodę na ekspozycję plansz musiał wydać Wydział Spraw Administracyjnych, a opinie w sprawie wystawy miały przejść przez Krakowski Zarząd Komunalny, plastyka miejskiego oraz dwóch konserwatorów – wojewódzkiego i miejskiego. Dlaczego aż tyle osób musi wydać zgodę w sprawie jednej wystawy?- Plansze mają stanąć na zabytkowej trawie. To przecież nie byle ogródek, ale miejsce w Krakowie wyjątkowe i bardzo eksponowane, dlatego niezbędna okazała się jeszcze opinia małopolskiego konserwatora zabytków – tłumaczy Tadeusz Czarny, dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych.Formę graficzną zatwierdzał z kolei plastyk miejski. – stwierdzono, że na planszach jest za mało szarości -wyjaśnia dyr. Wilamowski. Jak swoją decyzję tłumaczy miejski plastyk Jacek Stokłosa? – Chodziło mi o to, aby plansze nie raziły i mniej rzucały się w oczy. Ciemniejsze barwy lepiej pasują do Plant. Obawy urzędników wzbudziło też miejsce posadowienia ram z planszami, które stanąć mają poza alejkami. Ich zdaniem może to utrudnić koszenie trawy na Plantach. Sprawą zajęło się więc KZK. A jednak można- To niedorzeczne. Przez te ciągłe ustalenia już dwukrotnie zmieniał się termin otwarcia wystawy. Co ma powiedzieć zwykły obywatel, któremu przyjdzie zmierzyć się z tym mechanizmem – zżyma się dyr. Wilamowski i dodaje, że szpetna buda z hot dogami może stanąć w centrum miasta w ciągu kilku dni, a wystawa ze zdjęciami zabytkowych budynków musi czekać miesiącami.To nie pierwsza sytuacja, kiedy wąskie gardło krakowskiego magistratu blokuje sprawy, które można by załatwić znacznie szybciej lub nawet od ręki. Niektórzy decydują się więc na realizację swoich projektów na dziko.- Staraliśmy się załatwić wszystko jak najszybciej, ale nie zawsze jest to możliwe. Opinia wojewódzkiego konserwatora dotarła do nas w dzień przed zapowiadanym otwarciem wystawy – mówi dyr. Czarny. – Swoją drogą, patrząc na teczkę w sprawie jednej takiej ekspozycji, trzeba przyznać, że uzbierało się całkiem sporo dokumentów – stwierdza. Po interwencji „Gazety” biuro SKOZK otrzymało w końcu ostatnią z pięciu opinii otwierającą drogę do finalizacji procedury i do montażu wystawy.
Autor: DAWID HAJOK
Data publikacji: 15.07.2008
Miejsce publikacji: 2