Napisy na wawelskich cegiełkach, symbolu Krakowa i patriotycznych postaw Polaków, są nieczytelne. Od generalnej konserwacji minęło niespełna dziesięć lat. Pomysł wstawienia cegiełek powstał w latach dwudziestych, kiedy odnową zamku zajął się architekt Adolf Szyszko-Bohusz. Przez dziesięć lat wyprodukowano ponad 6 tys. cegiełek z nazwiskami darczyńców, którzy przeznaczyli pieniądze na renowację Wawelu. Mur stał się symbolem patriotyzmu, oddania ojczyźnie i solidarności Polaków. Dzisiaj odczytanie niektórych nazwisk graniczy z cudem. Na pozostałych cegiełkach, mimo że napisy na nich są wyraźne, widać ślady zacieków.- Skała, na której znajduje się zamek, to wapień przepuszczający wodę. Stąd ciągłe problemy – tłumaczy prof. Marcin Fabiański, wicedyrektor Wawelu ds. konserwatorsko-technicznych.Innego zdania jest prof. Jacek Rajchel z Akademii Górniczo-Hutniczej. – Kamienne podłoże, na jakim stoi mur cegiełkowy, nie ma bezpośredniego wpływu na proces jego niszczenia – wyjaśnia. Dodaje, że historyczne napisy ulegają zniszczeniu przede wszystkim w wyniku oddziaływania zanieczyszczonego powietrza.Profesorowie nie są też zgodni w sprawie metod konserwacji. – Wciąż nie znamy takiej metody, dzięki której woda przestałaby zalewać mur – twierdzi prof. Fabiański. Tłumaczy, że tradycyjne materiały nie sprawdzają się, a nie wiadomo, jaki wpływ na zabytki miałyby nowoczesne środki. AGH posiada patenty na konserwację kamienia i wytwarzanie rozmaitych mas z substancji syntetycznych, które nadają się do zabezpieczania i rekonstrukcji elementów kamiennych, takich jak cegiełki – mówi prof. Rajchel. Jego zdaniem, ten sposób konserwacji najprawdopodobniej byłby najlepszy, by ratować napisy.Ostatnia konserwacja muru odbyła się w latach 1996-1998, kosztowała prawie 330 tys. złotych. Zadania podjęły się wtedy Pracownie Konserwacji Zabytków. Prace dokończyła firma „Konserwacja zabytkowych rzeźb i elementów architektonicznych Kazimierz Sułek”, gdyż w międzyczasie pierwotny wykonawca zreorganizował swoje przedsiębiorstwo. Roboty wykonano według metody zaproponowanej przez dyrekcję Zamku Królewskiego na Wawelu. Już rok po zakończeniu prac stwierdzono pojawienie się na murze zawilgoceń – mówi Maciej Wilamowski, dyrektor biura Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa, finansującego konserwację muru. – Czterokrotnie, w ramach gwarancji, prowadzono prace poprawkowe. Przyznaje, że zabiegi te dawały tylko chwilową poprawę.Trzy lata temu w sprawie konserwacji muru zebrała się komisja z udziałem przedstawicieli Zamku Królewskiego i Zarządu Rewaloryzacji Zespołów Zabytkowych Krakowa. Stwierdzono, że stała poprawa stanu muru będzie możliwa tylko pod warunkiem opracowania nowej technologii. W tym czasie wygasła również gwarancja konserwacyjna. Za stan cegiełek zaczęła odpowiadać dyrekcja Wawelu.- Na przyszły rok nie planujemy odnawiania cegiełek, wciąż mamy do wykonania bardziej naglące prace – zapowiada prof. Fabiański. Zdaniem prof. Franciszka Ziejki, przewodniczącego SKOZK, póki nie zostanie opracowana technologia konserwacji cegiełek, należałoby rozważać tymczasowe odnowienie napisów. Podkreśla jednak, że ostateczna decyzja- o rozpoczęciu konserwacji należy do dyrekcji Zaniku Wawelskiego. – To ona dba o stan tego najpiękniejszego i najważniejszego dla Polaków wzgórza – tłumaczy.Od chwili powstania, przez kolejnych 30 lat, cegiełki nie były konserwowane. W latach 50. za Wawel odpowiadał zarząd zamku, podległy Urzędowi Miasta, czyli tak naprawdę partii komunistycznej – wyjaśnia Piotr Stępień, konserwator architektury wawelskiego zamku. Tłumaczy, że ówcześni zarządcy zamku w ramach „odnawiania” muru zmienili koncepcję układu cegiełek. Kilkaset sztuk trafiło na śmietnik. I tak mieliśmy szczęście, że z cegiełek nie zniknęły niewygodne napisy typu „ Wilno” czy „Lwów” – zauważa Piotr Stępień. Czy napisy, którym udało się przetrwać czasy PRL-u, za kilka lat mogą stać się zupełnie nieczytelne? Cegiełki na pewno nie znikną z muru wawelskiego – uspokaja prof. Fabiański.
Autor: Magdalena Kufrej
Data publikacji: 7.12.2007
Miejsce publikacji: 4