Moja Wielka Ojczyzna
W ramach projektu „Moja Wielka Ojczyzna” do końca roku półtora tysiąca gimnazjalistów z północnej Polski zobaczy Kraków, Wieliczkę i miejsca związane z życiem Jana Pawła II. Pomysł przedsięwzięcia zrodził się rok temu w działającym pod patronatem Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Społecznym Komitecie Odnowy Zabytków Krakowa (SKOZK). Komitet ten – to w Krakowie znana marka – dzięki niemu w ciągu 30 lat odnowiono gruntownie 300 najcenniejszych krakowskich zabytków. Członkowie Komitetu uważają, że Kraków jest miejscem ważnym nie tylko dla samych krakowian i mieszkańców Małopolski, ale dla wszystkich Polaków. To przecież na Wawelu spoczywają polscy królowie, wieszczowie i bohaterowie narodowi, to tu studiował Kopernik, malował Matejko, pisał Wyspiański, to z Krakowa wyruszył w 1978 r. na konklawe Karol Wojtyła. O tym wszystkim opowiadają krakowskie zabytki. Tymczasem jest jeszcze w Polsce młodzież, która nigdy w Krakowie nie była. Dotyczy to zwłaszcza najodleglejszych regionów tzw. Ziem Odzyskanych – województw warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego. Główną przeszkodą są oczywiście koszty – podróż do Krakowa, kilkudniowy pobyt pod Wawelem, nie licząc nawet biletów do muzeów, to wydatek rzędu kilkuset złotych, na który wielu rodzin po prostu nie stać. Trzeba pamiętać, że w Polsce Północnej wciąż dają o sobie znać skutki upadku PGR-ów na początku lat dziewięćdziesiątych, a przeciętne dochody mieszkańców wielu powiatów sięgają zaledwie 70% średniej krajowej. Wniosek więc był prosty: chcąc pokazać młodym ludziom Kraków, trzeba zapewnić im bezpłatny transport, wyżywienie i nocleg oraz opłacić wejściówki do muzeów i teatrów. „- Po 1989 r. dużo mówiło się o budowaniu świadomości historycznej i obywatelskiej wokół małych, lokalnych ojczyzn – mówi Maciej Wilamowski, dyrektor Biura SKOZK w Kancelarii Prezydenta RP. Tymczasem co czwarty młody człowiek w Polsce dojrzewa w pejzażu historycznym ukształtowanym w zasadniczym zrębie przez inny wielki naród europejski. Na co dzień doświadczane dziedzictwo historii zawiera się tu często w przestrzeni wyznaczanej z jednej strony przez krzyżacki zamek albo pałac pruskiego arystokraty, z drugiej – przez czołg-pomnik z czasów wojny i nie najwyższych lotów architekturę PRL. Jako nowoczesna wspólnota musimy ułatwić tej młodzieży uzupełnienie doświadczenia małej ojczyzny drugim, ogólnonarodowego komponentem. I to opartym na osobistym przeżyciu, a nie na książkach czy wirtualnych podróżach w sieci. Stąd wybór Krakowa i nazwa projektu – «Moja Wielka Ojczyzna»”. Inicjatorem akcji był profesor Franciszek Ziejka, przewodniczący SKOZK i były rektor Uniwersytetu Jagiellońskiego. „W czasach zaborów księża i nauczyciele organizowali pielgrzymki chłopskie na Wawel, by tu pokazywać, czym była i może być Polska, ludziom, dla których polskość była dopiero mglistą ideą, natomiast kontakt z zaborcą – codziennością. Dziś świat jest zupełnie inny, ale wielu tych młodych ludzi z Ziem Odzyskanych trafi lada moment ze swoich wsi i miasteczek do wielkich centrów cywilizacji europejskiej, gdzie będą konfrontować swoją polskość z kulturą innych narodów. Zrobią to mądrzej, z zachowaniem właściwych proporcji, jeżeli wcześniej poznają Kraków” – tak profesor streszcza ideę projektu. Latem zeszłego roku udało się mu osobiście przekonać do pomysłu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, metropolitę krakowskiego kardynała Stanisława Dziwisza i marszałka województwa małopolskiego Marka Nawarę. Kancelaria Prezydenta RP wzięła na siebie koszt wyżywienia uczestników, zakupu biletów wstępu, a także koordynację całego przedsięwzięcia. Do końca roku prezydent Lech Kaczyński przeznaczy na to 350 tys. zł. Województwo małopolskie wyda co najmniej 160 tys. zł na transport autokarowy, natomiast kardynał Dziwisz i parafia bazyliki Mariackiej zapewnią wszystkim nieodpłatne noclegi w domu rekolekcyjnym w podkrakowskich Bronowicach. Założono, że do udziału w projekcie zostaną zaproszone drugie klasy gimnazjów z powiatów o najniższych według statystyk GUS dochodach ludności: z Pomorza Zachodniego będzie to powiat sławieński, z Warmii i Mazur powiat gołdapski oraz gminy wiejskie powiatu lidzbarskiego. Od początku maja, gdy projekt wszedł w fazę realizacji, do końca roku do Krakowa przyjadą 32 autokary z młodzieżą i nauczycielami, razem 1536 osób. W następnych latach projekt mógłby obejmować rocznie 2100 gimnazjalistów. Kluczowym punktem pięciodniowych wycieczek jest oczywiście Kraków. Młodzież odwiedza Wawel, bazylikę Mariacką, Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego, gromadzące pamiątki po Karolu Wojtyle Muzeum Archidiecezjalne, Muzeum Lotnictwa Polskiego, Kopiec Kościuszki i pamiętający opisane przez Wyspiańskiego wesele dworek w Bronowicach. Czeka ją również wizyta w kopalni soli w Wieliczce, w domu papieskim w Wadowicach oraz sanktuariach w Kalwarii Zebrzydowskiej i Łagiewnikach. W programie jest też seans w kinie trójwymiarowym i spektakl teatralny, a gdy latem życie teatralne zamiera – wizyta w parku wodnym oraz w krakowskim ogrodzie doświadczeń, pierwszym w Polsce sensorycznym parku edukacyjnym. Kardynał Dziwisz obiecał przyjąć wszystkie grupy w pałacu arcybiskupów krakowskich, jeżeli tylko w danym czasie będzie w Krakowie. Rozmowa z najbliższym świadkiem pontyfikatu Jana Pawła II i możliwość spojrzenia na Kraków przez słynne okno papieskie to dla wielu gimnazjalistów – jak sami przyznają – jedno z najsilniejszych przeżyć, jakich mieli okazję doświadczyć. Co o projekcie sądzą sami uczestnicy? Przebywająca w Krakowie z uczniami dyrektor gimnazjum w pomorskim Dobiesławiu Małgorzata Gał mówi: „Jesteśmy małą szkołą wiejską, do której uczniowie dojeżdżają nawet 17 km. Prawie wszyscy są dziećmi rolników, tylko połowa z nich wybiera po gimnazjum szkoły kończące się maturą. Od wejścia do Unii Europejskiej sytuacja w naszej okolicy polepsza się, ale wciąż nie stać nas, by zawieźć uczniów dalej niż np. do Warszawy. Nie wiem, jak dziękować organizatorom projektu «Moja Wielka Ojczyzna» – to szansa, o jakiej nawet nie marzyliśmy”. Projekt wydaje się zatem wypełniać istotną lukę w ofercie edukacyjnej szkół Polski Północnej. Co ciekawe, na samym początku trafiał na niespodziewane przeszkody. Jak wspomina z uśmiechem koordynujący projekt dyrektor Wilamowski: „Pierwszy telefon z Kancelarii Prezydenta RP uznawano w wielu szkołach za kiepski żart albo prowokację dziennikarską. Trzeba było włożyć wiele wysiłku, żeby ubłagać panie sekretarki o połączenie z dyrektorami”. Nikt wcześniej z podobnym pomysłem po prostu do tych szkół się nie zgłaszał. Ojczyzna może, jak widać, wciąż wiele zrobić dla młodych ludzi spoza wielkich miast.
Autor: Artur Chojnacki
Data publikacji: wrzesień 2008
Miejsce publikacji: 0