Alarm laików, spokój ekspertów
Nasza publikacja („Kraków", nr 3/2012) alarmująca o złym stanie niektórych rzeźb z ołtarza Wita Stwosza, ilustrowana zdjęciami Piotra Paliwody i Andrzeja Nowakowskiego, który pierwszy publicznie uderzył na larum, wzbudziła szerokie zainteresowanie czytelników i mediów. Środowisko konserwatorskie zareagowało znacznie spokojniej. Nam się wydawało, że sygnały o uszkodzeniach rzeźb, brudzie, być może chorobach (grzyb, pleśń) toczących drewno ołtarza wymagają błyskawicznego sprawdzenia stanu faktycznego. Dla ludzi zawodowo zajmujących się wiekowymi dziełami nie było to wcale tak oczywiste.
Okazją do publicznej prezentacji swoich racji było spotkanie zorganizowane 12 kwietnia przez naszą redakcję w klubie Pod Gruszką. Zaproszenie zechcieli przyjąć przede wszystkim członkowie specjalnej komisji powołanej przez Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa. Dopisali też czytelnicy i w efekcie sala Fontany była pełna.
O czym mówiono?
Andrzej Nowakowski, autor fascynującego albumu Blask ukazującego m.in. niedostępne zazwyczaj oku turysty i wiernego perspektywy oraz detale ołtarza Wita Stwosza, zaczął od stwierdzenia, że nie zna się na konserwacji zabytków i nie ma zamiaru wypowiadać się na temat stanu ołtarza. -Moim zadaniem – mówił „Pod Gruszką" -było opowiedzieć o ołtarzu jako historyk sztuki i jako fotograf, ukazać wyjątkowość tego dzieła. Mamy przecież w kraju bardzo mało zabytków absolutnej klasy zero, choć z pięciu najwybitniejszych dzieł plastycznych późnego Średniowiecza dwa są w Polsce: Sąd Ostateczny Hansa Memlinga w Gdańsku i ołtarz Wita Stwosza w Krakowie. Przy czym ołtarz od wieków (z krótką przerwą) znajduje się w miejscu swego przeznaczenia, w Bazylice Mariackiej.
– Ołtarz to dzieło wyjątkowe – kontynuował – i dlatego wymaga specjalnej, ponadstandardowej ochrony. Zaczynając pracę nad albumem, myślałem, że moim głównym zmartwieniem będzie oświetlenie, dobór perspektywy, kadrowanie… Tymczasem najwięcej pracy włożyłem w obróbkę zdjęć, w komputerowe usuwanie z fotografii wszechogarniającego brudu, kurzu pokrywającego rzeźby. I jeszcze te ubytki w rzeźbach…
– Nie jestem konserwatorem, ale czuję, że coś jest nie tak. I dlatego zdenerwowały mnie pojawiające się ostatnio, po nagłośnieniu sprawy, opinie, że nie wiadomo, kiedy te fragmenty palców poodpadały, może jeszcze w XIX wieku? Dla mnie to kpina z inteligencji krakowian. Podobnie jak mówienie, że chcę zrobić „dyskotekę", postulując odpowiednie oświetlenie ołtarza, dzięki czemu zwiedzający więcej zobaczy i bardziej doceni klasę tego dzieła. To nie o tanie efekty chodzi!
Kończąc swe wystąpienie, Andrzej Nowakowski powiedział: – Problem nie polega na tym, w jakim stopniu zły jest stan ołtarza i kto winien, choć to też ważne. Ważne jest to, w jaki sposób opiekować się tej klasy zabytkiem, tej klasy dziełem sztuki. Czy nie powinno ono być traktowane wyjątkowo? Czy opieka nad nim nie powinna mieć stałego budżetu, czy nie powinno być ono objęte stałym monitoringiem, mieć własnego kustosza? Chodzi o cały program ochrony konserwatorskiej, a nie dorywcze działania.
Prof. dr Władysław Zalewski, kierujący komisją powołaną przez SKOZK, przypomniał, że w 1761 r. dwaj archiprezbiterzy kościoła Mariackiego chcieli ołtarz usunąć jako mało wartościowy artystycznie. Jego wartość została uznana dopiero na początku XIX w. Polemizował następnie ze sformułowaniami artykułu w „Krakowie" mówiąc, że poza panem Nowakowskim nikt nie widział odpadających kawałków rzeźb, że nie stwierdzono obecności grzyba czy pleśni (tyle że spotkanie Pod Gruszką odbyło się miesiąc przed rozpoczęciem badań w kościele). Zdecydowanie bronił tempa prac komisji, wyjaśniając, że zespół badawczy SKOZK mógł powstać dopiero wtedy, gdy o jego powołanie zwrócili się do SKOZK archiprezbiterzy kościoła Mariackiego, a to nastąpiło w połowie stycznia 2012 r. Jeśli tę datę przyjąć za punkt wyjścia – wtrącę tu od siebie jako autor tego tekstu – to rzeczywiście komisja działa w nie najgorszym tempie; wspólne wielu obserwatorom poczucie marnowania czasu wiąże się z tym, że o swoich wątpliwościach A. Nowakowski mówił ponad pół roku wcześniej, już w czerwcu 2011 r. Drugi problem wyłaniający się z tej części wypowiedzi prof. Zalewskiego zawiera się w pytaniu o to, dlaczego członkowie komisji działają „w czynie społecznym", w swoim wolnym czasie, po wypełnieniu obowiązków zawodowych, co w oczywisty sposób zmniejsza ich dyspozycyjność.
Z wielu kwestii, do których odniósł się prof. Władysław Zalewski, bardzo istotna wydaje mi się taka: czy ołtarz Wita Stwosza eksponować jak w średniowieczu (słabo doświetlony, widziany jedynie z perspektywy wiernego stojącego u jego podnóża), czy może skorzystać z postępu technologicznego i pokazać go w pełnym świetle, przybliżyć detale, umożliwić ogląd z różnych perspektyw. Prof. Zalewski jednoznacznie opowiedział się za tradycyjnym sposobem pokazywania ołtarza, takim jaki możemy uznać za zamysł samego Wita Stwosza. Pytanie tylko: gdyby w jego czasach istniały dzisiejsze możliwości, to czy nie chciałby z nich skorzystać? Ale na to pytanie nie ma odpowiedzi.
– Pospieszne działania – kończył prof. Zalewski – zniszczyły już wiele zabytków. Nie ma gorszej rzeczy niż podjęcie działań przed rozpoznaniem zagrożeń i zakresu szkód.
Trudno się z tym nie zgodzić. Ale wiele ostrych opinii dziennikarzy, kierowanych -nie zawsze słusznie jak się okazuje – pod adresem komisji, dotyczyło zwłoki nie w działaniach naprawczych, a w rozpoznawaniu zagrożeń. Być może właściwszymi ich adresatami byliby z urzędu kolejni proboszczowie bazyliki i konserwatorzy wojewódzcy.
Prof. Ireneusz Pluska, członek komisji SKOZK, powiedział, że „odpadające palce nie muszą być najważniejszym z problemów", przed którymi stanie komisja, oceniając stan ołtarza, i wyliczył zjawiska (m.in. stan oryginalnych farb, złoceń i srebrzeń, podmalowania i uzupełnienia, stan drewna) wymagające wnikliwej oceny.
Wspomniał o staraniach komisji, by ściągnąć dostępną w kraju aparaturę i specjalistów dla wykonania niezbędnych badań. Wszystkie one będą miały charakter nieinwazyjny, czyli nie spowodują najmniejszych ubytków w strukturze ołtarza. Powiedział też: „gdyby dziś, przed rozpoczęciem oględzin, ktoś mnie spytał o stan ołtarza, odrzekłbym, że nic specjalnie złego się nie dzieje". Ale mimo to dzieło wymaga stałej konserwacji. Zakończył zaś refleksją ilustrującą powiedzenie: „nikt nie jest prorokiem we własnym kraju". Kiedyś bowiem krakowskich konserwatorów pracujących nad rewaloryzacją Kaplicy Zygmuntowskiej odwiedził japoński profesor, kierownik prac konserwatorskich w Kaplicy Sykstyńskiej. I zapoznawszy się z naszymi metodami, powiedział, że dorobek krakowskich konserwatorów powinien być traktowany w tej branży jak wzorzec z Sevres. – A w Krakowie się nas za wszystko krytykuje – spuentował.
Dr Jarosław Adamowicz przypomniał, że właściwe prace konserwatorskie wykonywano przy ołtarzu tuż po wojnie, później w gruncie rzeczy raczej go czyszczono niż konserwowano (nota bene pierwszy rachunek za czyszczenie ołtarza pochodzi z 1540 r.). Środowiska konserwatorskie dopominały się od dziesięcioleci o badania stanu zabytku, jednak bez rezultatu.
I wreszcie zwrócił uwagę, że członkowie komisji SKOZK nie są służbami konserwatorskimi, lecz naukowcami specjalizującymi się w konserwacji zabytków, a to są zupełnie różne profesje i struktury. I możliwości działania.
Dr hab. Marek Walczak polemizował z „anachronicznymi pomysłami" przeniesienia ołtarza do muzeum („do jakiego? gdzie znaleźć odpowiednią salę?") i z pokazywaniem go w innym – nie w naturalnym – oświetleniu. Dr Jerzy Michalewski podkreślił pozytywny efekt zainteresowania opinii publicznej konserwacją ołtarza. Wobec kilka razy pojawiających się opinii o kosztach konserwacji Andrzej Nowakowski stwierdził: – Jestem zawodowym żebrakiem i wiem, że środki na konserwację ołtarza w miarę łatwo znaleźć. Poparła go w tej sprawie p. Agnieszka Szparag (pracująca w urzędzie wojewódzkim przy rozdziale funduszy).
Rozmowa powoli dobiegała końca, po chwili przeniosła się do sali restauracyjnej klubu Pod Gruszką. Bez odpowiedzi pozostało jednak pytanie zadane z sali: – Czy ktokolwiek zająłby się ołtarzem, gdyby panu Nowakowskiemu nie zachciało się zrobić o nim albumu?
Komisja ds. oceny stanu zachowania ołtarza Wita Stwosza
Mgr inż. arch. Jan Janczykowski – Małopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków
Przedstawiciele Bazyliki Mariackiej
Ks. prałat dr Dariusz Raś
Ks. infułat dr Bronisław Fidelus
Ks. dr Andrzej Nowobilski
Mgr Agata Wolska
Mgr Ryszard Dydek
Komisja Powołana przez SKOZK
Prof. dr hab. Franciszek Ziejka
Prof. dr hab. Jerzy Gadomski
Dr hab. Marek Walczak
Prof. dr Władysław Zalewski
Prof. Grażyna Korpal
Prof. Ireneusz Płuska
Prof. Józef Nykiel
Dr Jarosław Adamowicz
Mgr Barbara Budziaszek
Autor: Marian Szulc
Data publikacji: 19.07.2012 r.
Miejsce publikacji: 10