Wreszcie dobra wiadomość dotycząca tysiącletniego kościółka św. Wojciecha w Rynku Głównym: jeśli władze miasta dotrzymają zobowiązań, świątynię wkrótce przestaną niszczyć wilgoć, grzyby i glony. W latach 60. minionego stulecia, w czasie remontu nawierzchni Rynku Głównego, aby wyeksponować pierwotne elewacje romańskie kościółka św. Wojciecha, powstał wokół niego korytarzyk, którym można chodzić. Cegła klinkierowa, której wtedy użyto na wyłożenie tego korytarzyka, uniemożliwiała jednak wyparowywanie wód gruntowych, które się tam zbierały i wsiąkały w mury zabytku. Próbowano to potem naprawiać. Izolację kościoła i jego najbliższego otoczenia poprawiano na przełomie lat 8O. i 90. oraz w 2005 roku. W ubiegłym roku SKOZK dał na to 500 tys. zł. To wtedy cegły w posadzce zastąpiono ażurowymi „oddychającymi” płytami. Niestety, wtedy też zrealizowano pomysł zaszklenia korytarzyka, projektu prof. Andrzeja Kadłuczki. Powstała brzydka instalacja, litościwie maskowana przez błoto i śmieci. Na temat tego, kto ma te śmieci zbierać z szyb, a także ze schodów prowadzących do piwnic, gdzie turyści urządzają sobie zsyp, trwa dyskusja od kilku miesięcy. Ale prawdziwą kością niezgody są rachunki za prąd. Kilkaset złotych miesięcznie kosztuje wentylacja zaszklonego korytarzyka. Pisaliśmy niedawno na ten temat w „Gazecie”. Przypomnijmy: założono ją w ubiegłym roku, ponieważ pod szkłem robi się „sauna” i wilgoć oblepia mury, sprzyjając wylęganiu się na nich pleśni i glonów. Rachunków za prąd nikt jednak nie chciał uregulować, wentylację więc wyłączono. Rektorat kościółka św. Wojciecha sprawuje pieczę tylko nad górą świątyni. Niedawno jeszcze rachunki przychodziły do Muzeum Archeologicznego w Krakowie, które opiekowało się wystawą w podziemiach kościoła, ale dyrektor Jacek Rydzewski wypowiedział gminie umowę na użyczenie tego miejsca. Gmina nie kwapiła się do tego, by płacić za wentylację korytarzyka na zewnątrz murów, spychając to na muzeum. Dopiero wczoraj Henryk Bątkiewicz, wiceprezydent Krakowa, złożył obietnicę, że zaległe należności i przyszłe opłaty za ogrzewanie i wentylację będzie pokrywać Krakowski Zarząd Dróg. Tymczasem zaczęła się konserwacja fasad malutkiej świątyni. W tym roku SKOZK da na to 150 tys. zł. Należy zregenerować uszkodzone tynki i oczyścić wapienne mury. – Byle ich nie przeczyścić! Trzeba zostawić trochę autentycznego romańskiego kościoła – stwierdził wczoraj konserwator dzieł sztuki prof. Ireneusz Płuska.
Autor: (KB)
Data publikacji: 7.07.2006
Miejsce publikacji: 2