Czasy gdy w kościele Świętych Piotra i Pawia spadały ludziom na głowy kawałki sklepienia, a ściany barwą nie różniły się od kominów w nowohuckim kombinacie, to już przeszłość. Teraz jest tam tak jasno, że aż razi w oczy, bo skończył się wieloletni remont świątyni. Kościół Świętych Piotra i Pawła przy ul. Grodzkiej – jedna z najważniejszych barokowych budowli w Polsce – był remontowany od niepamiętnych czasów. Ale pierwsza kompleksowa odnowa zaczęła się tam jeszcze w latach 80. i finansowana była przez Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa (parafia licząca nieco ponad 4 tys. dusz z trudem zapewnia bieżące utrzymanie tej ogromnej świątyni). Nie była to prosta konserwacja. Kiedy w 1999 roku podczas koncertu Krzysztofa Pendereckiego słuchaczom leciały na głowy kawałki stiuków ze sklepień, trzeba było w trybie awaryjnym wzmacniać konstrukcję dachów, stabilizować mury. To, że dziś każdy wchodzący do kościoła zostaje dosłownie porażony jasnością i światłem, to też zasługa konserwatorów, a dokładniej: firmy AC, Konserwacja Zabytków Piotrowski Kosakowski, która od 15 lat prowadzi tam prace. Specjaliści przywrócili oryginalną kolorystykę kościoła. Białawą, wapienną barwę ścian w nawach uzyskali dzięki zastosowaniu pierwotnej technologii zwanej sztablaturą. Teraz wnętrze robi wrażenie harmonijnego i szlachetnego. Tak stwierdzili wczoraj wizytujący ten kościół – obok Mariackiego i św. Anny, trzeci pod względem ważności kościół w Krakowie po konserwacji – członkowie prezydium Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. W latach 1995-2005 Komitet wyasygnował aż ponad 8 mln zł na samo tylko ratowanie tego wnętrza. Zostało tam już do zrobienia niewiele. Jeszcze tylko dokończyć konserwację w kaplicy Najświętszego Sakramentu, wyremontować śliczną zakrystię i niezbyt piękną kruchtę. Osobnym problemem są odkryte podczas tej konserwacji na strychu nad zakrystią rzeźby, antependium i szaty liturgiczne (kiedyś pewnie związane z tą świątynią) oraz zniszczone kamienne figury apostołów przechowywane na tyłach kościoła, na zewnątrz, pod murem. Zastąpiono je nowymi, tymi, które stoją przed świątynią na placu, a oryginalne usunięto w latach 60. i skazano na nieistnienie, mimo że to były największe figury wyrzeźbione w Krakowie od czasów Wita Stwosza. – Ich konserwacji zaniechano ze względów ideologicznych, żeby apostołowie nie razili w oczy np. wizytujących Kraków przywódców partii z tzw. bratnich krajów. Niektórzy członkowie SKOZK-u wyrażali wczoraj obawy, czy Lech Kaczyński, nowy prezydent RP, dotrzyma obietnicy, którą złożył w Krakowie przed wyborami w wywiadzie dla jednej z krakowskich gazet, że Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Krakowa przetrwa. Co więcej, zapewnił wtedy, że jest za pozostawieniem tych pieniędzy w budżecie prezydenta RP i nieumniejszaniem ich (przypomnijmy, że chodzi o coroczną dotację w wysokości 30 mln zł).
Autor: KB
Data publikacji: 26.10.2005
Miejsce publikacji: 2