26.10.2007 – Kościół św. Katarzyny | Katarzyna Bik
Plaster miodu ratuje krakowską świątynię
Wynalazek, który pozwolił Amerykanom wygrać I wojnę w Zatoce Perskiej, po raz pierwszy zastosowano do ratowania kościoła i to krakowskiego! Pomysł okazał się zbawienny. Kościół pod wezwaniem św. Katarzyny i św. Małgorzaty przy klasztorze oo. augustianów na Kazimierzu od początku prześladował pech. W trapionej pożarami i trzęsieniami ziemi świątyni, wzniesionej na grząskim gruncie dawnego koryta Wisły, dwa razy zawaliło się sklepienie. W XVIII wieku Austriacy kazali kościół zamknąć, a kilkadziesiąt lat później Senat Wolnego Miasta Krakowa chciał go zburzyć. Uparci augustianie odbudowali świątynię, ale, jak się okazało, nie była ona całkiem bezpieczna. Wypadek odsłonił krypty Pięć lat temu, podczas mszy świętej w kościele, nagle pod mężczyzną stojącym w lewej nawie zapadła się XIX-wieczna posadzka położona na gruzach po trzęsieniu ziemi. Chociaż wpadł do dziury po kolana, nic mu się nie stało. To jednak uświadomiło przeorowi klasztoru, że posadzka, dziurawa nie tylko w tym jednym miejscu, wymaga natychmiastowego remontu. Z pomocą przyszedł Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa, bo parafia, licząca 2,5 tys. wiernych, nie mogła zgromadzić niezbędnych pieniędzy. Ponadto nieszczęśliwy wypadek ujawnił cenne odkrycie: w dziurze ukazało się nieznane zakonnikom podziemne pomieszczenie. Sondy wprowadzone pod ziemię ujawniły istnienie wielu zapomnianych krypt. Archeolodzy znaleźli szczątki zmurszałych trumien sprzed 300 lat. W innej komorze – zwłoki zasypane piachem, przykryte krzyżem. Prawdopodobnie w kryptach pochowani są wielcy dobroczyńcy kościoła – Jordanowie i Lanckorońscy z Brzezia. Jeden z nich – Zbigniew Lanckoroński – miał tu nawet przy klasztorze swoją pustelnię. Kilka krypt jest pustych, inne zasypane. Po zakończeniu badań specjaliści łamali sobie głowy, jak zabezpieczyć krypty i „zagęścić” podłoże nad nimi, by nowa posadzka się nie zapadała. Ciężkiego sprzętu nie można było wprowadzać do kościoła, bo drgania mogły uszkodzić wysmukłe 20-metrowej wysokości ściany. Wtedy dr Stanisław Karczmarczyk, konstruktor, wpadł na pomysł zastosowania elastycznych geosiatek komórkowych (GEOWEB), zwanych potocznie „plastrem miodu”. To technologia służąca do wzmacniania podłoża, która została opracowana i wdrożona do użytku pod koniec lat 70. przez Korpus Inżynierski Armii Stanów Zjednoczonych oraz Presto Products Co. Zastosowana przez Amerykanów do budowy dróg na pustyni pozwoliła im – jak twierdzą specjaliści – wygrać I wojnę w Zatoce Perskiej. Plastra miodu używa się do wzmacniania torowisk czy osuwisk, ale, jak mówi dr Karczmarczyk, pierwszy raz w… kościele. Kolej na organy i ołtarz Taki „plaster miodu”, rozłożony nad kryptami i wypełniony kruszywem, firma budowlano-konserwatorska Francuz przykryła piękną, nową posadzką z jasnej morawicy i czarnego dębnika. Dla zdobycia czarnego marmuru specjalnie uruchomiono kamieniołom w okolicach Czernej. Cały remont, który już się kończy, trwał dwa lata i w sumie kosztować będzie ok. 700 tys. zł. Augustanie marzą, by konserwacji poddać jeszcze organy, a zwłaszcza ołtarz główny, w którym zasmakowały drewnojady.Kościół i klasztor oo. augustianów w Krakowie to jeden z najpiękniejszych zespołów gotyckich i najważniejszy zabytek po Wawelu i Bazylice Mariackiej. Prezbiterium i kruchta to perły polskiej architektury. W 1976 r. zaczął się remont stulecia zrujnowanego zespołu, który trwa do dziś. Jasne, strzeliste, wysokie na 20 metrów wnętrze kościoła kryje wspaniałe dzieła sztuki.
Autor: Katarzyna Bik
Data publikacji: 26.10.2007
Miejsce publikacji: 1