Konserwatorzy sprawdzili stan klasztoru kamedułów na Bielanach. Półruina z rodowodem
Tutaj czas się zatrzymał — ocenił jeden z członków komisji konserwatorskiej, która przez kilka godzin zwiedzała zagrożone budynki zespołu klasztornego kamedułów na Srebrnej Górze. Siedemnastowieczny zabytek, zachowany do dziś niemal w dziewiczym stanie, po 400 latach zaczął się sypać. Uratowanie go pochłonie duże sumy. Nikogo na to nie stać, zwłaszcza mnichów-pustelników. Apelują więc o pomoc do prywatnych firm i osób fizycznych. Konserwatorzy przyznają, że bez takiego wsparcia finansowego, niewiele da się zrobić. Lista potrzeb— Straszna kwota i długi przedział czasowy prac remontowych, budowlanych i konserwatorskich. Nie jesteśmy na razie w stanie wstępnie oszacować ile potrzeba pieniędzy i kiedy zakończymy najważniejsze zadania — mówi Wiesław Stefański z Zarządu Rewaloryzacji Zespołów Zabytkowych Krakowa. Do września tego roku oo. kameduli, jako użytkownicy obiektu, powinni sformułować na piśmie wszystkie potrzeby, zasugerować kolejność prac oraz podać orientacyjne koszty. Dzięki temu w przyszłym roku być może uda się zarezerwować na ten cel większą kwotę. Na razie w tym roku Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa zabezpieczył 150 tys. zł. — Nawet i dziesięć razy tyle, byłoby wciąż za mało – komentuje Wiesław Stefański. Eremy, biblioteka i wiszące ogrody W pierwszej kolejności muszą zostać wyremontowane domki eremickie, w których mieszkają mnisi. Na razie własnym sumptem odnowili cztery, w dwóch przerwali prace z powodu braku finansów. Na generalny remont czeka jeszcze kilkanaście pustelni. Są zawilgocone, zagrzybione, nie mają podłączonego prądu ani wody. Trzeba wymienić ich dachy, stolarkę, wykonać izolację i odwodnienie. Koszt prac w jednym eremie szacuje się na 100-200 tysięcy złotych.Szybkiej interwencji wymaga też bramka prowadząca do pustelni, która jest w stanie awaryjnym. W domu rekolekcyjnym stoi kominek z XVII lub XVIII w, leży autentyczna zabytkowa podłoga, ale walący się sufit podtrzymują drewniane stemple. Budynek tzw. królewski, gdzie zatrzymał się król Jan III Sobieski, jest – jak określili fachowcy — w stanie półruiny. W dawnym refektarzu w dziurawym suficie ukazały się polichromowane belki stropowe. Aby wyeksponować ciekawe odkrycie, trzeba oddać je w ręce specjalistów od konserwacji. Duży zakres prac szykuje się też w klasztornej bibliotece, zarówno w zniszczonym, nieogrzewanym budynku jak i przy inwentaryzacji i konserwacji bezcennego księgozbioru. Nie skończono też prac przy świątyni. Trzeba poprawić w niej wentylację, bo skroplona para wodna spływa po polichromowanych ścianach, odmalować ślad po naprawionej dziurze w dachu, odnowić północną elewację. W dalszej kolejności renowacji poddane będą wiszące ogrody, które umieszczone na specjalnych tarasach zachwyciły zwiedzających. To unikalne rozwiązanie jak na możliwości XVII-wiecznych konstruktorów.— Nie ma się jednak co łudzić, że wszystko co zostanie odnowione, będzie dostępne oczom turystów. Nie o to jednak chodzi — podsumowuje Jan Janczykowski, małopolski konserwator zabytków. — Po przeglądzie klasztoru powiem bez przesady, że jest to jeden z najważniejszych obiektów zabytkowych w Polsce, dlatego trzeba go ratować.
Autor: (ZEK)
Data publikacji: 28.04.2004
Miejsce publikacji: 1