01.10.2013 r. – Klasztor Dominikanów | Maria Mazurek
Krużganki dominikańskie nie do poznania. Są piękne
Były: zawilgocone ściany, odpadające tynki, łuszcząca się farba i zabrudzone, szare obrazy, na których ciężko cokolwiek dostrzec. Jest: ciekawa przestrzeń wystawiennicza z odnowionymi, bardzo cennymi dziełami sztuki. Właśnie zakończył się remont krużganków w bazylice oo. Dominikanów (róg ul. Stolarskiej i pl. Dominikańskiego). Mają się tam odbywać wystawy i koncerty. Już teraz można przyjść i zobaczyć efekt prac konserwatorów.
To najstarszy klasztor dominikański w Polsce, zbudowany w XIII w., kiedy św. Jacek przybył do Krakowa. Został przebudowany (wraz z krużgankami) w XV w. Te ostatnie są dziś przestrzenią otwartą dla wiernych i turystów. Nie zawsze tak było. – Chodzimy po cmentarzu – mówi Marcin Ciba, konserwator zajmujący się klasztorem Dominikanów, oprowadzając nas po odnowionych krużgankach. – To tutaj dominikanie przez wieki chowali swoich braci i osoby świeckie. Jeszcze 50,60 lat temu „zwykli" ludzie nie mieli tu wstępu.
Przez ostatnie lata krużganki niszczały. Ich ostatnia kompleksowa renowacja odbyła się sto lat temu. Wtedy własnymi rękami robili ją zakonnicy.
Remont był więc konieczny.
– Udało nam się „załapać" na pieniądze unijne, resztę dołożył Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa. Wkład dominikanów też był niemały, trzy miliony złotych -wylicza Marcin Ciba.
Remont (odnowienie posadzek, ścian, instalacji, konserwacja dzieł sztuki, oświetlenie, stworzenie systemu multimedialnego, a nawet renowacja podworka) kosztował prawie 10 milionów. Udało się go wykonać w ekspresowym tempie, w półtora roku.
-Założeniem było stworzenie miejsca wystawienniczego, gdzie będą odbywać się także koncerty -tłumaczy Ciba. Dlatego pod posadzką został ukryty system multimedialny. Na czas wydarzeń kulturalnych będzie można tu zamontować monitory, projektory. -A wszystko bez gąszczu kabli – dodaje.
Przy okazji remontu odkryto kilka niespodzianek. –Na przykład znaleźliśmy resztki XIII-wiecznego portalu, który prowadził do pomieszczenia, o którym nie wiedzieliśmy – wspomina Marcin Ciba.
Konserwatorzy oczyścili też XV-wieczny fragment fresku przedstawiający modlitwę Jezusa w Ogrójcu. Ale jest on mocno wybrakowany. -I wtedy powstało pytanie: czy zostawić niepełne malowidło, czy domalować brakujące fragmenty? – opowiada konserwator. – Zdecydowaliśmy się na trzecie, „pośrednie" (a zarazem dość nowoczesne) wyjście: multimedialne odtwarzanie reszty kompozycji. Postawiony naprzeciw projektor będzie „dopełniał" ubytki we fresku.
Dużą niespodzianką były też obrazy. Okazało się, że sześć z 11 wielkoformatowych dzieł wyszło spod pędzla Tomasza Dolabelli, wybitnego XVII-wiecznego malarza barokowego z Wenecji. Są jednak zasłonięte XVIII-wiecznymi warstwami. Obrazy były pociemniałe, zostały więc poddane solidnej konserwacji. Konserwatorzy nie zdecydowali się na usunięcie górnych warstw i odsłonięcie dzieł Dolabelli. -Utracilibyśmy te nowsze bezpowrotnie. A może za sto lat będzie technologia, która pozwoli na wydobycie malowideł Dolabelli bez niszczenia tego, co powstało na nich później-opowiada Marcin Ciba.
Obrazy są teraz nowocześnie doświetlone. – Przy świetle dziennym widać cały obraz, a wieczorem tylko jego fragment. Wyglądają wtedy bardziej tajemniczo, barokowo. Żartobliwie nazywamy to „efektem Harry’ego Pottera" – śmieje się Ciba. I dodaje, że ludzie, którzy przyszli po remoncie na mszę do dominikanów, jak jeden mąż wychodzili z kościoła przez krużganki. I oczom nie wierzyli.
Autor: Maria Mazurek
Data publikacji: 01.10.2013 r.
Miejsce publikacji: 1