13.02.2013 r. – Klasztor Benedyktynów w Tyńcu | Łukasz Gazur
Barokowe rzeźby wołają o pomoc
SZTUKA. Cennym figurom z klasztoru Benedyktynów w Tyńcu grozi zagłada, jeśli natychmiast nie zostaną podjęte prace nad ich konserwacją.
To grupa trzynastu drewnianych figur, które były częścią barokowego wyposażenia kościoła pw. Piotra i Pawła oraz opactwa benedyktynów w Tyńcu, a teraz znajdują się w pomieszczeniach klasztornych.
-Jeżeli w tym roku opactwo nie pozyska środków na ratunkową konserwację rzeźb, to w przyszłym może już nie być czego ratować – mówi Marta Sztwiertnia z Benedyktyńskiego Instytutu Kultury.
Kilku niezależnych ekspertów uznało, że stan jest katastrofalny. „0becnie ich stan zachowania jest alarmująco zły i wymaga natychmiastowych działań konserwatorskich. We wszystkich obiektach widoczne jest przede wszystkim postępujące osłabienie wytrzymałości mechanicznej drewna, co powoduje pękanie, łamanie i odpadanie uszkodzonych fragmentów. Skutkuje to także niszczeniem zachowanych fragmentarycznie zapraw, polichromii i złoceń" – pisze w swej opinii Barbara Budziaszek, konserwator dzieł sztuki, rzeczoznawca resortu.
Co ciekawe, te słowa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie przekonały: resort nie przyznał na konserwację tynieckich rzeźb dotacji. Ministerstwo wczoraj dla nas nie skomentowało sprawy. Teraz czekać trzeba na decyzję Urzędu Marszałkowskiego Województwa Małopolskiego lub Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa.
Wśród opisywanych figur mamy wizerunki świętych, mnichów, a także postaci alegoryczne. Na szczególną uwagę zasługuje postać władcy (prawdopodobnie to Kazimierz Odnowiciel, któremu przypisuje się ufundowanie opactwa benedyktynów w Tyńcu). Jest to jedyna w tym zbiorze statua pochodząca z XVII wieku. Postać polskiego króla została uwspółcześniona – ubrana jest w charakterystyczną, nieco archaizowaną zbroję i koronę. Jej fizjonomia – z charakterystyczną bródką hiszpańską – wskazuje na XVII wiek jako datę powstania. Wydłużone proporcje postaci, swobodnie spadające szaty z charakterystycznymi odwinięciami i podciągnięciami fałdów pozwalają to datowanie uściślić do trzeciej ćwierci stulecia.
Rzeźbę wyróżnia łańcuch z Orderem Złotego Runa, zawieszony na piersiach – co wskazywać może z kolei na św. Zygmunta, patrona Zygmunta III Wazy, lub samego władcę, gorliwego katolika; jego dynastia uważała ten order niejako za „odznaczenie domowe".
Na uwagę zasługują także postaci alegoryczne. Wyróżniają się pod względem artystycznym.-Doskonale zakomponowane (zapewne tworzące pierwotnie antytetyczną kompozycję), o swobodnych pozach, ubrane zostały w gęsto drapowane szaty, o licznych marszczących się fałdach w partii torsów. Uwagę zwracają bardzo klasycyzujące, precyzyjnie oddane twarze z kunsztownie opracowanymi włosami – mówi dr hab. Andrzej Betlej, dyrektor Instytutu Historii Sztuki, zajmujący się sztuką epoki baroku.
Posągi, pierwotnie zapewne w całości złocone – wykazują daleko idące podobieństwa do prac cenionego warsztatu Franza Josepha Mangoldta. działającego około r. 1760 w Tyńcu.
-Należy z całą mocą potwierdzić, że znajdująca się w tym zespole XVII-wieczna rzeźba św. Zygmunta, jak również posągi, które można łączyć z jednym z ważniejszych przedstawicieli rzeźby śląskiej – Franzem Josephem Mangoldtem- są pracami wybitnymi, zasługującymi na natychmiastową konserwację. Dzieła te bowiem w znaczący sposób uzupełniają panoramę. dziejów snycerstwa w Krakowie w XVII i XVIII stuleciu – mówi Betlej.
Na archiwalnych zdjęciach widoczne jest rozmieszczenie niektórych rzeźb w przestrzeni kościoła, pozostałe rozlokowane były na terenie klasztoru. I po konserwacji planowane jest ponowne umieszczenie posągów w kościele, w ich pierwotnym położeniu.
Autor: Łukasz Gazur
Data publikacji: 13.02.2013 r.
Miejsce publikacji: 4