Szanowni Państwo, nie rozmawiałam z Państwem tydzień temu, ale za to zapoznałam się z kilkoma reakcjami na moje felietony. I jestem winna podziękowania, przeprosiny oraz informację.
Zacznę od przeprosin. W tekście o „Czystym Krakowie" popełniłam przykrą pomyłkę. Pisząc o akcji „Czyste Tatry" i o panu Rafale Soniku użyłam słowa: „zainicjował", zamiast: "zasponsorował". Przepraszam zatem faktycznego inicjatora, głównego organizatora i twórcę akcji, pana Albina Marciniaka. Wprawdzie notka o Tatrach nie była głównym tematem mojego tekstu, ale wyszło nieładnie. Przykro mi, proszę o wybaczenie.
Wielkie podziękowania mam dla kilku osób, które zechciały napisać lub zatelefonować do mnie ze słowami wsparcia i z informacją, że zgadzają się ze mną w wielu sprawach. Bardzo dziękuję, bo takie słowa pomagają widzieć sens tego, co się robi.
Kilka osób odezwało się w sprawie rowerów. Ktoś ostro mi przypomniał, że Kodeks drogowy zabrania jazdy po chodniku, a ktoś inny – wręcz odwrotnie. Oto cytat z listu: „Nie łudźmy się! Rowerzyści jeżdżą i jeździć będą po chodnikach! (…) Nie chowajmy głowy w piasek strasząc mandatami!". Dalej autor listu wspomina, że na bezpieczeństwo zarówno rowerzystów, jak i pieszych zwracał uwagę od paru lat, od przykrego incydentu, który sam miał, jadąc chodnikiem. Załączył też kilka wycinków z gazet z ostatnich lat, gdzie mowa jest o wypadkach potrąceń pieszych przez rowerzystów.
Postulat tego pana to zamontowanie w rowerze delikatnego lecz wyraźnego brzęczyka ostrzegającego o zbliżającym się z tyłu pojeździe – np. na alejkach parkowych czy na Plantach. Zapewne to dobry pomysł, przekażę więc ten list i załączniki Stowarzyszeniu „Kraków Miastem Rowerów" – ufam, że sprawa ruszy i młodzież coś wymyśli, na przykład kawałek miękkiego plastiku ocierający się o szprychy.
Były też reakcje, które mnie nieco zdziwiły. Poczuli się urażeni jacyś deweloperzy tym, co napisałam o „Kulturze budów". Czemu? – przecież zwracałam uwagę wyłącznie na złe przykłady, absolutnie nie generalizując! Wiemy wszyscy, że jest bardzo wielu uczciwych i etycznych deweloperów, którzy – zgodnie ze źródłosłowem ich nazwy – służą mądremu
i pięknemu rozwojowi miasta. No cóż, uderz w stół…
Na koniec bardzo dobra informacja. Na skutek kilku telefonicznych reakcji na moje teksty dotyczące zieleni w mieście, zwróciłam się do Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa, referując zainteresowanie krakowian tym tematem. SKOZK, jak zwykle niezmiernie skuteczny, zapowiedział rychłe podjęcie kolejnych działań w sprawie terenów zielonych w Krakowie. Równocześnie okazało się, że Urząd Miasta również jest zainteresowany i zaangażowany w te kwestie. Obserwujmy więc, co będzie się działo np. z parkiem Bednarskiego, z Młynówką czy z Wilgą.
Dziękuję wszystkim, którzy zechcieli się do mnie odezwać, bo właśnie na rozmowie z Państwem najbardziej mi zależy.
Autor: Zofia Gołubiew
Data publikacji: 28.09.2012 r.
Miejsce publikacji: 4