25.04.2013 r. – Graffiti na zabytkowych budynkach | Karolina Gawlik
Wandale oszpecili zabytkowe bramy
Dwa pałace w centrum miasta pobazgrane farbą. W znalezieniu sprawców pomoże zapis monitoringu.
Tylko 56 metrów dzieli Urząd Miasta Krakowa od świeżo pomalowanej sprejem bramy pałacu Larischa (pl. Wszystkich Świętych 6, róg Brackiej), gdzie mieści się Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ten sam wandal nie oszczędził także bramy sąsiedniego pałacu Sanguszków, obecnie gmachu Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II. Sprawców nie ujęto na gorącym uczynku. Dopiero przegląd zapisu monitoringu pozwoli ustalić, kto jest autorem szpetnych malunków.
W Krakowie nielegalnych graffiti jest ponad 2 tysiące. Najbardziej bulwersują te na zabytkach, a do takich należy pałac Larischa. Brama budynku w. 1997 roku została odnowiona z funduszy Społecznego Komitetu Ochrony Zabytków Krakowa. SKOZK nie kryje oburzenia, tym bardziej, że pomógł w konserwacji bramy sąsiedniego pałacu Sanguszków, którą wandal także zamalował.
„To elewacja dopiero co odnowiona (razem z bramą) dzięki naszym dotacjom. Konserwację zakończono przed czterema laty! Liczymy, że administratorzy tych budynków szybko usuną bohomazy. Dziwne wydaje się, że media nie poinformowały o ujęciu sprawców. Okolic magistratu służby porządkowe pilnowały dotąd dość skutecznie" – czytamy na profilu SKOZK na Facebooku.
Z bramy pałacu Sanguszków graffiti już zniknęło, ale jego usunięcie nie było tanie.
– Zmycie napisu kosztowało nas 1 tys. zł – informuje rzecznik Uniwersytetu Papieskiego Monika Wiertak.-Byliśmy tym zdegustowani. W dzisiejszych czasach każdy tysiąc jest dla uczelni niezwykle cenny. Mogliśmy te środki wydać na reklamę uniwersytetu albo na pomoce naukowe.
W pałacu Larischa uczą się studenci Wydziału Prawa i Administracji UJ. Napis wciąż widnieje na bramie budynku.
– Ubolewamy nad tym, że takie napisy powstają, tym bardziej że pałac Larischa jest obiektem zabytkowym – mówi rzeczniczka UJ Katarzyna Pilitowska. – Pałac nie jest jednak naszą własnością. Zgłosiliśmy właścicielowi ten problem. Dziwi nas, że w ścisłym centrum nie ma odpowiedniego dozoru służb, tym bardziej że to okolice Urzędu Miasta Krakowa.
Rzecznik straży miejskiej Marek Anioł wyjaśnia, że nawet w centrum strażnikom bardzo trudno jest schwytać wandali na gorącym uczynku. – Strażnicy nie patrolują cały czas przy UMK. Grafficiarze działają szybko i zazwyczaj nocą – mówi. Policjanci będą przeglądać kilkanaście godzin nagrania z monitoringu. Liczą, że to ułatwi schwytanie wandali.
– Sprawcy za zniszczenie zabytku grozi do pięciu lat więzienia. Dodatkowo może zostać zobowiązany do dokonania wpłaty na wskazany cel społeczny związany z opieką nad zabytkami -informuje Michał Kondzior z krakowskiej policji.
Autor: Karolina Gawlik
Data publikacji: 25.04.2013 r.
Miejsce publikacji: 1