26.03.2010 r. – Fort „Luneta Warszawska” | Dawid Hajok
Pamiętnik z celi śmierci
„Zostaliśmy zamknięci do grobu za życia. Ratujcie" – to jeden z napisów na ścianie tzw. celi śmierci. Tak niektórzy historycy nazywają dziś niewielką komórkę znajdującą się w lewym skrzydle Fortu „Luneta Warszawska" nieopodal al. 29 listopada. Nad wejściem napis „Szczęść Boże". Obok krzyże i szachownice wydrapane w ceglanej ścianie sąsiadują z dziesiątkami imion i dat.
– Te ściany naprawdę mówią. Jestem tu po raz pierwszy i to, co zobaczyłem, zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie – mówi Zbigniew Beiersdorf, konserwator historyk architektury. Na miejscu pojawił się wraz z innymi konserwatorami ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Wczoraj komisja SKOZK miała zdecydować, co zrobić z zabytkową ścianą. Zleciła natychmiastowe wykonanie dokumentacji znaleziska, zabezpieczenie go i opracowanie programu konserwatorskiego.
– Dzięki informacjom zapisanym na tych ścianach można będzie prześledzić losy dziesiątek więzionych tam – czy może nawet wymordowanych – ludzi. Dziwi mnie, że przeprowadzenie tych prac zlecane jest dopiero teraz
– uważa dr Krzysztof Wielgus, znawca fortyfikacji z Instytutu Architektury Krajobrazu Politechniki Krakowskiej.
W czasie II wojny światowej cele w lewym skrzydle Fortu „Luneta Warszawska" służyły jako więzienie gestapo. Potem przetrzymywano i katowano tu więźniów UB. Pomieszczenie, w którym odnaleziono napisy, służyło najprawdopodobniej jako karcer. Historycy nie wykluczają też, że w tym miejscu mogli być przetrzymywani więźniowie, na których wykonywano następnie wyroki śmierci. W niektórych celach znaleziono nawet haki, które służyć mogły do wieszania skazańców. – Trzeba będzie przekopać wały. Niewykluczone, że zostaną tam odnalezione ludzkie szczątki – przypuszcza dr Wielgus.
– Napisy pochodzą najprawdopodobniej z lat 1945-1948. Na ścianach wyryto imiona, nazwiska i daty, ale także pseudonimy i zaszyfrowane informacje, oraz hasła czy monogramy. Moją uwagę przykuł komiks dokumentujący sekwencję wydarzeń, począwszy od 1939 roku. To jak pamiętnik wyryty w ścianie – mówi Wielgus.
Właściciel fortu, Śląska Grupa Inwestycyjna, kupując go przed trzema laty, nie był świadom istnienia ściany pełnej historycznych napisów. – Jesteśmy inwestorami. Kwestie historyczne pozostawiamy konserwatorom. Dziwi nas, że wcześniej nikt nie podjął się zabezpieczenia tego miejsca. Dopiero my przeprowadziliśmy prace ograniczające zawilgocenie. Gdzie przez te wszystkie lata były służby konserwatorskie? – zastanawia się Radosław Marzec, prezes zarządu ŚGI.
Od wojewódzkiego konserwatora zabytków dowiedzieliśmy się, że o istnieniu napisów wiadomo było już w latach 70. – Wówczas trudno było mówić o ich zabezpieczeniu. Potem fort należący do Agencji Mienia Wojskowego stał zamknięty. W końcu wystawiono go na sprzedaż i trafił w prywatne ręce. Przez lata nie było do niego dostępu. Dopiero po sprzedaży konserwatorzy mogli przeprowadzić oględziny, Wykonano też wiele prac zabezpieczających – tłumaczy Jan Janczykowski.
Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że do przetargu na sprzedaż fortu ogłoszonego przed ośmiu laty przez Agencję Mienia Wojskowego powinna była stanąć gmina Kraków. – Fort ze względu na pamięć o tym, co działo się w nim wcześniej, powinien być obiektem użyteczności publicznej – mówi dr Wielgus. Tymczasem, gdyby nie otwartość inwestora, który zapowiada, że w tej części obiektu chce utworzyć muzeum, niemożliwe byłoby nawet wejście na teren posesji.
– Do tej pory nie przeprowadzono wnikliwej analizy zgromadzonego tam materiału historycznego. Miejsce nie otrzymało też statusu miejsca pamięci narodowej, choć moim zdaniem w pełni na to zasługuje – ucina konserwator. Szef krakowskiego oddziału IPN-u Marek Lasota nie potrafił wczoraj powiedzieć, czy cele fortu byty badane przez instytut – Mam wrażenie, że w ramach programu „Śladami zbrodni" zgromadzono jakąś dokumentację dla tego miejsca. Sprawa wymaga jednak sprawdzenia – stwierdził.
Fort „Luneta Warszawska”
Jest najstarszym elementem systemu obronnego austriackiej Twierdzy Kraków. Wpisano go do rejestru zabytków. Właściciel planuje adaptację połowy obiektu na hotel z 140 pokojami oraz kompleksem odnowy biologicznej spa i siłownią. W pozostałej części miałoby powstać muzeum.
Autor: Dawid Hajok
Data publikacji: 26.03.2010 r.
Miejsce publikacji: 2