Dopiero co pozbył się gruzu, a już odwiedza go rekordowa ilość osób. Otwarty jesienią, odnowiony Dom Jana Matejki przyciągnął jak do tej pory 10 tysięcy osób. Oddział krakowskiego Muzeum Narodowego wabi tłumy nieprzeciętną aranżacją, kolorystyką i zbiorami. Czemu zawdzięcza swój renesans?
Niegdyś państwo Matejkowie niechętnie wydawali przyjęcia u siebie. Ich dom wcale nie gromadził elity ówczesnego kraju, może z wyjątkiem wizyty cesarza Franciszka I. On jedyny zasłużył na powitanie chlebem i solą przez gospodarzy i kwiaty rzucane mu pod stopy przez dzieci Matejki.
Wydawać by się mogło, że obecnie muzeum, przyjmując tak ogromną ilość gości, nadrabia zaległości salonu Matejków. -Rozpoczęliśmy zwyczaj kulturalnych czwartków u Matejków, prowadzimy warsztaty i bezpłatne zwiedzanie – zachęca Marta Kłak-Ambrożkiewicz, kustosz muzeum i opiekun matejkowskich zbiorów.
Przybyłych zachwycają przede wszystkim pamiątki osobiste, które zostały po malarzu. -Rzeczywiście wszystkich najbardziej interesują przedmioty, których Matejko dotykał – mówi Marta Kłak-Ambrożkiewicz.
A takich przy Floriańskiej 41 nie brakuje. Jest szkolny globus, nożyczki małego Jana, a nawet pierścionek zaręczynowy dla Teodory Giebułtowskiej, która
ponoć najpierw rzuciła nim z pasją o podłogę, aby w końcu powiedzieć „tak" chuderlawemu malarzowi, który przecież nie był najgorszą partią.
W malarskim atelier, chociaż na pierwszy rzut oka może się ono wydać zwiedzającym ubogie, znajduje się paleta Matejki i przenośne schodki, na których malował kilkumetrowe kompozycje. Ekran rozpostarty na ścianie prezentuje w trójwymiarze znane fragmenty obrazów mistrza. Tłumy przyciąga też gablotka ze świadectwem szkolnym Matejki „Dosyć dobry" z historii nie łagodzi u przybyłych zdziwienia wywołanego niedostatecznym z języków.
Odkryciem ostatniej konserwacji okazała się oryginalna polichromia i dębowa podłoga w salonie na piętrze.-To zachowany w 90 procentach parkiet tarłowy, po których chodził Matejko. Ma już 150 lat i w dalszym ciągu dobrze się trzyma-chwali Krystyn Kozieł, konserwator kamienicy.
Podczas trzyletniej renowacji ekipa remontowa rozwiązała również problem stropów. Spróchniałe belki zabezpieczono, przez co sufit nieco się podniósł. Zbiory muzeum w końcu doczekały się też artystycznej oprawy: Oświetla je nowoczesny system, który pozwala zaoszczędzić na rachunkach za prąd. Ponad 800 tyś. zł wydał na to wszystko Społeczny Komitet Odnowy Zabytków, który udostępnił kamienicę w ramach. programu edukacyjnego „Zabytki bez tajemnic".
Autor: Elżbieta Wadowska
Data publikacji: 30.03.2010 r.
Miejsce publikacji: 1