Zabytki Krakowa czekają na budżet
– Katastrofa na Floriańskiej, gdzie zawaliła się ściana kamienicy, może być symbolem presji inwestycyjnej na delikatną tkankę średniowiecznego miasta.
ROZMOWA Z MACIEJEM WILAMOWSKIM ze Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa
ALEKSANDER GURGUL: SKOZK przesuwa ciężar środków na remonty kamienic. O jakie obiekty chodzi?
MACIEJ WILAMOWSKI: Mówimy o obiektach mieszkalno-usługowych. W Krakowie na szczęście dominuje w tej sferze własność prywatna, co jest rzadkością na tle innych miast. W Łodzi lub we Wrocławiu więcej budynków należy do gmin. Jeszcze pięć lat temu pula środków udzielanych przez SKOZK na remonty kamienie stanowiła 1-2 proc. ogółu dotacji. Po transformacji ustrojowej przyjęto bardzo rygorystyczne zasady współpracy z prywatnymi właścicielami. Dotacje były zwrotne i zabezpieczane na hipotece. To odstraszało. Łatwiej było pozyskać dotacje na obiekty miejskie, uczelnie lub kościoły. W latach 2010-2011 dokonaliśmy przeglądu zabytków. Kontrast między stanem najcenniejszych zabytków sakralnych i gmachów publicznych a tłem okazał się zatrważający.
Jak dziś wygląda pula na remonty kamienic?
– W przyszłym roku chcielibyśmy przeznaczyć 19,5 proc. na tego typu obiekty.
Z czego wynika ta zmiana w myśleniu o zabytkach?
– Od XIX wieku w ochronie miast historycznych dominowało podejście wybiórcze. Obrońcy zabytków koncentrowali się na pojedynczych „perłach", obiektach najwybitniejszych pod względem artystycznym lub historycznym. Dziś patrzymy na miasto jak na dzieło sztuki. Przy konserwacji średniowiecznego obrazu nie można odmalowywać tylko złoceń, zostawiając deskę na pastwę drewnojadów. Potrzebna jest troska o ramę i inne detale – czyli o tło. W przypadku miasta historycznego takim tłem jest zabudowa mieszczańska.
Jaki klucz decyduje przy finansowaniu remontów kamienic?
– Zobiektywizowaliśmy proces wyboru zadań. Jedną czwartą punktów wniosek o dotację otrzymuje za wartość zabytkową, w tym także historyczną, na przykład związek z ważnym wydarzeniem lub postacią. Drugie kryterium (20 proc.) to stan techniczny. W pierwszej kolejności ratujemy te zabytki, które są w najgorszym stanie. Mogą to być na przykład zrujnowane oficyny staromiejskich kamienic. Trzeba je spinać z sąsiednimi, podbijać fundamenty… Trzecim elementem jest kwestia rangi urbanistycznej, czyli to, jak dana kamienica wpływa na odbiór fragmentu i rzutuje na odbiór całości miasta. Ostatnim kryterium jest wkład własny właściciela. Ma niebagatelne znaczenie.
Dlaczego?
– W Polsce jest ponad 60 tysięcy zabytków wpisanych do rejestru. Z samych publicznych pieniędzy nigdy nie uda się przywrócić im świetności ani nawet ocalić od zniszczenia. Mówimy o potrzebach rzędu 100 miliardów złotych. To sumy porównywalne z kosztem modernizacji polskiej armii. Obecnie w Polsce na odnowę zabytków przeznacza się ze źródeł publicznych około miliarda rocznie.
Jakie obszary w Krakowie traktujecie priorytetowo?
– Połowa z przeszło 1200 krakowskich zabytków to kamienice. Z 270 zebranych przez nas wniosków 77 dotyczy właśnie tej grupy. Stać nas na wsparcie 30-40 remontów. Decyzje finansowe zapadną w okolicach lutego. Przede wszystkim staramy się koncentrować na drogach prowadzących na Wawel, głównie na osi: Grodzka, Stradomska, Krakowska. Sporą pulę środków przeznaczymy też na remonty w Podgórzu.
Podgórze staje się rejonem miasta coraz bardziej turystycznym.
– W zabytkach Podgórza zawarta jest narracja o historii Polski. Odnawiając je, pośrednio chronimy Stare Miasto i Kazimierz, którym grozi zaduszenie przez przemysł turystyczny. Katastrofa na Floriańskiej, gdzie zawaliła się ściana kamienicy, może być symbolem tej presji inwestycyjnej w delikatną tkankę średniowiecznego miasta. Podgórze ze swoim potencjałem ma szansę odciążyć turystycznie historyczne centrum.
Jakie jest zapotrzebowanie na pomoc w odnowie zabytków w Krakowie?
– Właściciele zabytków proszą nas o 102 miliony złotych. Kancelaria Prezydenta RP zaproponowała dla Krakowa w przyszłorocznym budżecie 30 milionów. Decyzja należy do parlamentu. W środę odbędzie się pierwsze posiedzenie komisji sejmowej w tej sprawie.
Jak w takim razie zaplanować te pieniądze bez pewności, czy SKOZK je otrzyma?
– Działamy tak jak w latach ubiegłych. Zakładamy, że 39 proc. naszych środków wspomoże obiekty publiczne, 37,5 proc. zabytki sakralne, 19,5 proc. kamienice i 1,5 proc. cmentarze. Dotacje rozliczane są w cyklu rocznym, a średni wkład własny oscyluje w okolicy 50 proc. całości kosztów. Zawsze tworzymy listy rezerwowe, bo okazuje się, że po wyłonieniu wykonawców koszty remontów spadają i co dziesiąta złotówka do nas wraca. Co dwa miesiące zwalniane środki są ponownie rozdzielane, przy zachowaniu rezerwy na sytuacje awaryjne.
Które z 270 wniosków na rok przyszły uznać możemy za najciekawsze?
– Arsenał wraz z basztami koło Bramy Floriańskiej, czyli druga część Muzeum Czartoryskich. Dalsze prace w Zamku na Wawelu i w kolegiach UJ. Z zabytków bliższych epok – remont Domu im. J. Piłsudskiego przy Oleandrach. Wśród budowli sakralnych: konserwacje wnętrz katedry, kościołów Bożego Ciała, św. Andrzeja, Wizytek, klasztoru Dominikanów. Dużo będzie się działo również w fortach Twierdzy Kraków, które znajdują dzierżawców z pomysłami na ich wykorzystanie.
A z tego tła, o którym pan wspomniał wcześniej?
– Za wcześnie, by wskazywać konkretne kamienice, bo wnioski są nadal oceniane. Teraz skoncentrujemy się na otoczeniu Wawelu.
Autor: Aleksander Gurgul
Data publikacji: 21.10.2014 r.
Miejsce publikacji: 2