2014 r. – to będzie najprawdopodobniej ostatni rok istnienia Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa. Niestety. Kraków ma jednak pomysł na uratowanie milionów złotych na swoje zabytki. Ale czy okaże się skuteczny?
W sobotę podczas spotkania we Wrocławiu przedstawiciele ośmiu miast (Warszawy, Poznania, Wrocławia, Krakowa, Zamościa, Lublina, Łodzi i Torunia; delegaci Gdańska nie dolecieli przez mgłę) zaaprobowali ideę powołania Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Miast Historycznych. – Ustalono, że powinien on dysponować rocznym budżetem w wysokości ok. 200 mln zł i być dzielony pomiędzy zabytkowe miasta. W każdym z nich powstałyby społeczne komitety na wzór naszego SKOZK-u (Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa), które decydowałyby, na co wydać dotacje. Kolejna ważna rzecz: ten Fundusz powinien znajdować się w dyspozycji Kancelarii Prezydenta RP – mówi nam prezydent Jacek Majchrowski, dodając, że Kraków miałby otrzymywać dotację na poziomie porównywalnym do obecnego, czyli ok. 40 mln zł rocznie.
Te plany oznaczają automatycznie likwidację istniejącego od 1985 roku Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa, z którego dostaliśmy przez lata – według różnych wyliczeń – od 700 mln do ponad miliarda złotych.
To uprzywilejowanie Krakowa zaczęło jednak w ostatnich latach coraz bardziej kłuć w oczy samorządowców i działaczy z innych miast. Największe zakusy na przejęcie części dotacji pojawiły się we Wrocławiu, ale aktywny w walce o odnowę swych zabytków jest też Zamość.
Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, było poważne zagrożenie, że Kraków straci dotację na przyszły rok. Wszystko wskazuje, że obiecane 40 mln zł jednak dostaniemy, ale emocje wokół pieniędzy dla Krakowa urosły już do takiego poziomu, że przyparci do muru włodarze miasta i przedstawiciele SKOZK-u musieli wymyślić nowe rozwiązanie.
– Kwestia likwidacji funduszu dla Krakowa była już tylko kwestią czasu. Nawet małopolscy posłowie mówili, że nie są w stanie podczas głosowania bronić tych pieniędzy, bo koledzy z innych miast muszą walczyć o swoje regiony. Takie są nastroje. Dlatego zrodził się alternatywny pomysł, by pieniędzy na rewaloryzację było więcej i by korzystały z nich inne miasta – mówi nasz rozmówca.
Czy nowa strategia pozwoli Krakowowi na zachowanie obecnego poziomu dotacji na zabytki? Być może, ale pojawia się kilka zagrożeń. Po pierwsze, nie wiadomo, czy w budżecie państwa znajdzie się 200 mln zł na rewaloryzację zabytkowych miast. Inicjatorzy powołania nowego bytu są jednak dobrej myśli i przekonują, że to niewiele w porównaniu z pieniędzmi, które w skali kraju poszły na stadiony czy choćby nagrody dla urzędników w ministerstwach.
Drugie pytanie jest jeszcze trudniejsze: kto i jak będzie dzielił te miliony i czy Krakowowi uda się jakoś formalnie zapewnić sobie uprzywilejowaną pozycję? Poseł Jerzy Fedorowicz zapewnia, że od ministra kultury Bogdana Zdrojewskiego usłyszał, że ten nie da skrzywdzić Krakowa. Również prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz mówił podczas sobotniego spotkania, że „finansowanie rewaloryzacji nie może się odbywać kosztem Krakowa" i że wzorem dla wszystkich powinna być działalność SKOZK-u.
Ale to tylko deklaracje. Nie wiadomo, co stanie się, jeśli pieniędzy będzie mniej niż zakładane 200 mln zł. Na razie usłyszeliśmy tylko, że zasady funkcjonowania nowego Funduszu zostaną dopiero ustalone podczas przygotowywania ustawy w sprawie jego powołania.
I jeszcze kolejny problem. Porozumienie dużych miast już teraz budzi niepokój mniejszych miejscowości, a także aktywistów miejskich. Uczestnicy odbywającego się w Białymstoku III Kongresu Ruchów Miejskich zaapelowali wczoraj o sprawiedliwy podział funduszy na zabytki. Sprzeciwili się nie tylko „faworyzowaniu zabytków zlokalizowanych w Krakowie", ale też utworzeniu funduszu mającego objąć tylko wybrane miasta. „To próba stworzenia z kilku ośrodków klubu uprzywilejowanych" – napisali.
Wygląda więc na to, że w finansowaniu zabytków kończy się pewna epoka, a wraz z nią „nabożne" traktowanie stolicy Małopolski i jej zabytków. Kraków musi się w tej sytuacji odnaleźć, i dobrze, że szuka alternatywnych rozwiązań. Ale już teraz widać, że łatwo nie będzie. I na pewno nie obędzie się bez politycznego wsparcia.
Autor: Magdalena Kursa
Data publikacji: 14.10.2013 r.
Miejsce publikacji: 2