08.01.2014 r. – Zmiana wizerunku Krakowa | Magdalena Kursa
Kraków znów stał się miastem!
Przez 25 lat Kraków zmienił wizerunek z zaniedbanego, zatrutego i niedostępnego komunikacyjnie miasta staliśmy się jedną z najbardziej rozpoznawalnych metropolii w Europie, odwiedzaną przez 8 mln turystów rocznie – mówi w rozmowie z „Wyborczą" prof. Jacek Purchla. Jakie wydarzenia przyczyniły się do tej wielkiej przemiany, jacy ludzie zasłużyli się najmocniej? Nasz plebiscyt 25-lecia trwa! Czekamy na Państwa propozycje.
ROZMOWA z Jackiem Purchlą – historykiem, badaczem rozwoju miast, dyrektorem Międzynarodowego Centrum Kultury w Krakowie. MAGDALENA KURSA: Co w ostatnich 25 latach historii Krakowa było najważniejsze?
JACEK PURCHLA: Wcale nie upadek Lenina [to jedna z naszych propozycji w plebiscycie – przyp. red.] był końcem komunizmu pod Wawelem, choć to pewien symbol. Mówiąc najkrócej: otwarciem nowej epoki było przywrócenie samorządu miejskiego, do którego – pierwsze po wojnie demokratyczne – wybory odbyły się 27 maja 1990 roku. Było to równocześnie spóźnione w Krakowie przejęcie władzy przez obóz „Solidarności". To kluczowe wydarzenie, które przywróciło podmiotowość Krakowowi, który znów stał się miastem – bo od polowy lat 70. był województwem miejskim (czyli federacją czterech wielkich dzielnic i 9 miast oraz 49 gmin), a prezydent był wojewodą. Dlaczego to takie istotne?
– Dzięki temu krakowianie dostali mechanizm wpływania na losy swego miasta. To samorząd stworzył nową wizję Krakowa i wziął odpowiedzialność za jej realizację. Bardzo akcentuję ten moment, bo umknął gdzieś w waszym plebiscycie. Uważam, że największym osiągnięciem naszej krótkiej kadencji [Jacek Purchla był wiceprezydentem za czasów Jacka Woźniakowskiego – przyp. red.] była reprywatyzacja nieruchomości w centrum miasta. W1990 roku Kraków, który jako jedyne duże polskie miasto przechował przez czas PRL-u przedwojenną własność hipoteczną, zaczął ją przywracać obywatelom. Samorząd szybko więc zmienił zasady „gry w miasto" w kapitalizm. Powstanie w mieście niezliczonych kawiarni czy restauracji nie byłoby możliwe, gdyby nie tamta decyzja. Generalnie ten czas przełomu lat 80. i 90. był dla Krakowa chyba najbardziej kluczowy.
– Tak, to dzięki tamtej transformacji Kraków przestał być miastem przemysłu surowcowego. Huta im. Lenina, która wówczas zatrudniała 40 tys. osób, przestała dominować w naszym modelu ekonomicznym. Dziś największym pracodawcą jest Uniwersytet Jagielloński. To symboliczna zmiana akcentów. A przy tym ewolucja bez rewolucji, w której uniknęliśmy poważniejszych konfliktów społecznych! 1990 rok był wiec powrotem do miasta w podwójnym znaczeniu: ustrojowym, ale też w sensie powrotu do jego pierwotnych funkcji związanych z nauką, edukacją, biznesem, kulturą, mediami, zaawansowanymi usługami, wreszcie z międzynarodową turystyką.
Przez 25 lat zmieniliśmy też wizerunek: z zaniedbanego, zatrutego i niedostępnego komunikacyjnie miasta (gdy w 1991 roku odbywała się u nas konferencja KBWE, ciężko było do Krakowa dolecieć, a gości nakarmić!) staliśmy się jedną z najbardziej rozpoznawalnych metropolii w Europie, miastem otwartym na świat, odwiedzanym przez 8 mln turystów rocznie. Wielka też w tym zasługa działań SKOZK-u.
Na koniec łyżka dziegciu. Z punktu widzenia historii urbanistyki będzie to okres, w którym po wiekach rygorystycznej kontroli przestrzeni przerwano ciągłość planistyczną w Krakowie! Zaś z punktu widzenia losów miasta jego niewątpliwemu sukcesowi towarzyszyła paradoksalnie postępująca polityczna marginalizacja Krakowa na mapie polskich metropolii. Jej skutki są gołym okiem widoczne, zwłaszcza w niedorozwoju infrastruktury komunikacyjnej. A najwybitniejsza postać 25-lecia?
– Nie da się ukryć, że przez większą część tego czasu miasto było pod siłą osoby Karola Wojtyły. To najbardziej rozpoznawalny krakowianin w świecie, ale i patron naszej „rewolucji demokratycznej". Zgadza się. Nie wpisywaliśmy Jana Pawła II do plebiscytu, wychodząc z założenia, że to postać zupełnie innej wagi. Chodzi nam o osoby, które w ostatnich 25 latach na co dzień pracowały w Krakowie. – No tak, ale ja jestem historykiem. I nie mogę nie patrzeć na wydarzenia i ludzi w dłuższej perspektywie. A Karol Wojtyła właśnie jest taką pomnikową postacią.
Autor: Magdalena Kursa
Data publikacji: 08.01.2014 r.
Miejsce publikacji: 2