KONTROWERSJE. Wrocław, Toruń, Lublin dobijają się o pieniądze na swoje zabytki. Kraków gotów jest się podzielić.
To gest solidarności z innymi zabytkowymi miastami czy zręczna próba obrony interesów Krakowa? Upubliczniony wczoraj pomysł na ratowanie cennych obiektów w całej Polsce zaskakuje. Jego wywodzący się z Krakowa autorzy proponują powołać Narodowy Fundusz Rewaloryzacji Zabytków Miast Historycznych, który miałby działać od 2015 r.
Ekstra pieniądze na renowację zabytków z budżetu Kancelarii Prezydenta RP miałby mieć nie tylko – jak jest to dzisiaj – Kraków, ale też inne miasta historyczne. Pula ta byłaby dzielona przez społeczne komitety w poszczególnych miastach, a nie zza urzędniczego biurka w Warszawie. A Kraków, który ma doświadczenie, chce uczyć, jak to się robi.
Kancelarii Prezydenta RP taka propozycję przedstawili reprezentanci Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa: jego przewodniczący prof. Franciszek Ziejka, wiceprzewodniczący prof. Bogusław Krasnowolski oraz członek prezydium prof. Jacek Purchla. – Trzeba się dzielić funduszami i doświadczeniami – tak prof. Ziejka podsumowuje krakowską inicjatywę.
SKOZK to społeczne ciało, istniejące od 1978 roku. Od 1985 r. komitet rozdziela pieniądze z powołanego wówczas ustawą Narodowego Funduszu Rewaloryzacji Zabytków Krakowa. Fundusz w 99 proc. zasilany jest środkami przekazywanymi z budżetu państwa za pośrednictwem Kancelarii Prezydenta RP. W ostatnim czasie jest to ok. 40 mln zł co roku.
Przedstawiciele SKOZK odrzucają pojawiający się ostatnio pomysł, by pula ekstrapieniędzy na krakowskie zabytki została przesunięta do Ministerstwa Kultury. Wtedy bowiem m.in. nie byłaby już tak odporna na decyzje polityczne. Uważają natomiast, że pulę tę należy powiększyć – mówi się o ok. 150 mln zł – a jej beneficjentami uczynić także inne miasta historyczne.
Miałyby w nich powstać komitety na wzór SKOZK-u. Ten z kolei podzieliłby się swoimi doświadczeniami, bo przez lata wypracował metody ratowania zabytków. Każdy komitet przygotowywałby rankingi zabytków i potrzeb. Musiałaby też zostać powołana Rada Funduszu.
– Chcemy, żeby pieniądze były dzielone nie przez ministerialnego urzędnika w Warszawie, tylko w danym mieście. Ważne też, by uruchomić społeczne pieniądze. W Krakowie do każdej złotówki z narodowego funduszu na remonty właściciele zabytków dodają drugą złotówkę – przypomina Ziejka.
Na początek z nowego funduszu korzystałyby te miasta, z których przedstawicielami w sobotę we Wrocławiu spotkają się reprezentanci Krakowa (w tym m.in. prezydent miasta). To: Warszawa, Wrocław, Gdańsk, Toruń, Łódź, Lublin i Zamość. Kraków omówi z nimi swój pomysł. – To największe miasta historyczne, mające swoje zabytki – tłumaczy Franciszek Ziejka. Lista takich miast mogłaby się wydłużać.
Małopolski konserwator zabytków Jan Janczykowski pomysł uważa za bardzo dobry. Według niego nie wyczerpała się dotychczasowa formuła NFRZK, jednak powinny się pojawić fundusze dla innych miast lub jeden wspólny. -Jeśli zwiększy się pulę, tworząc taki wspólny fundusz, to Kraków na tym nie straci lub straci mało – uważa. I dodaje, że sam rocznie ma do dyspozycji ok. 5 mln zł. Kraków ma swoje dodatkowe dotacje, dlatego pieniądze konserwatora płyną na obiekty poza stolicą Małopolski. – Gdybym miał dawać na Kraków, nic nie dostałaby reszta województwa – mówi.
Jak mówi prof. Ziejka, jest też ustna odpowiedź Macieja Klimczaka, ministra odpowiedzialnego w kancelarii za kulturę, że należy właśnie tego typu inicjatywy podejmować.
Przypomnijmy, że od kilku lat podnoszą się głosy miłośników zabytków z innych miast, jak i reprezentujących inne regiony polityków, że czas specjalnego funduszu dla Krakowa już minął. Chcą pieniędzy na zabytkowe obiekty u siebie, twierdząc, że Krakowowi dostało się już wystarczająco. Opiniom tym towarzyszą starania, by dotacje z NFRZK przenieść do budżetu ministerstwa kultury i rozdzielać między wszystkie zabytki w kraju. O pomyśle tym informowaliśmy już rok temu. Wczoraj wrócił do niego minister Bogdan Zdrojewski na łamach „Gazety Wyborczej".
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski komentował na swoim blogu: „(…) nieprawdą jest stwierdzenie, że Kraków już swoje dostał. Wszyscy konserwatorzy i historycy sztuki wiedzą, że konserwacja nie kończy się nigdy i zabytek wyremontowany 20 lat temu ówczesnymi najznakomitszymi technikami, teraz nadaje się do ponownej konserwacji".
Prezydent krytykuje to, że bój toczy się o 40 mln zł, podczas gdy budżet kraju to prawie 300 mld złotych.
Aby odebrać Krakowowi nadzwyczajny fundusz, parlamentarzyści musieliby zmienić ustawę, która o nim mówi.
Autor: Małgorzata Mrowiec
Data publikacji: 09.10.2013
Miejsce publikacji: 4