07.04.2012 r. – Ołtarz Wita Stwosza | Małgorzata Skowrońska
Ołtarz Wita Stwosza stracił swój blask
Krakowskim historykom sztuki, konserwatorom i archiprezbiterowi bazyliki Mariackiej podniósł ciśnienie Andrzej Nowakowski. Autor zdjęć ołtarza Wita Stwosza alarmuje, że gotyckie rzeźby są brudne i w złym stanie.
Andrzej Nowakowski jest autorem niezwykłego albumu fotograficznego o mariackim retabulum. Udało mu się coś, czego do tej pory nie doświadczył żaden fotograf.
Dzięki wprowadzonym do bazyliki wysięgnikom i oświetleniu sfotografował z bliska figury i detale, które z pozycji widza oglądającego dzieło są niewidoczne. Jego album ma tytuł „Blask", ale – zdaniem fotografika – blask arcydzieła przygasa pod kurzem, brudem i zniszczeniem spowodowanym czasem. Widać to dopiero w powiększeniu.
Zaniepokojony opiniami autora „Blasku" SKOZK powołał komisję, która ma ustalić, w jakim stanie jest ołtarz i czy potrzebna jest natychmiast renowacyjna terapia.
ROZMOWA Z Władysławem Zalewskim MAŁGORZATA SKOWROŃSKA: Panie profesorze, krakowianie powinni się martwić, że jeden z najcenniejszych polskich zabytków z okresu gotyku jest w złym stanie? PROF. WŁADYSŁAW ZALEWSKI, KIERUJE PRACAMI KOMISJI DS. OŁTARZA WlTA STWOSZA:
Żaden ze średniowiecznych obiektów, które dotrwały do naszych czasów, nie jest w idealnym stanie. Ani ten, który przechowywany jest w muzeum, ani ten, który – tak jak ołtarz Wita Stwosza – podlega dużym wahaniom temperatury i wilgotności. SKOZK powołał komisję, która zbada stan dzieła. Już ku temu czas, bo ostatnie tego typu badanie prowadzone było w 1999 r. Po dwóch pierwszych spotkaniach komisji możemy stwierdzić, że ołtarzowi nie grozi jakaś katastrofa. Patrząc z ziemi, nie widać żadnych zagrożeń. Na pewno jednak ołtarz będzie wymagał czyszczenia. Żeby mieć pewność, zdecydowaliśmy, że dla pełnej diagnozy potrzebne będzie postawienie rusztowania, które pozwoli specjalistom przyjrzeć się rzeźbom z bliska. Andrzej Nowakowski alarmuje, że na rzeźbach są czarne smugi. – To normalne, że w Krakowie na poziomych elementach osiadają kurz i substancje, które są w powietrzu. Kraków nie ma idealnie czystego powietrza. Wystarczy popatrzeć na zimowe statystyki przekroczenia dopuszczalnych norm emisji substancji pochodzących ze spalania węgla, produkcji przemysłowej i poruszających się po mieście samochodów. W latach 70. ubiegłego wieku, gdy truła nas jeszcze Nowa Huta, trzeba było wyczyścić ołtarz z substancji, które na nim osiadały. Wie pani, z jakiego czasu pochodzi pierwszy zachowany rachunek za czyszczenie ołtarza? Nie mam pojęcia Strzelam: z XVIII wieku? – Z 1540 r., a dzieło w całości oddano do sakralnego użytku w 1489 r. w patronackie święto kościoła Mariackiego. W tamtych czasach kościół oświetlano ogniem, w efekcie czego na rzeźbach osiadały substancje smoliste. Na zdjęciach autora „Blasku" widać rzeźby bez palców, uszczerbki w drewnianych puklach.
– Ołtarz wiele przeszedł. W1939 r. w obawie przed zniszczeniem rozebrano go i barkami spławiono do Sandomierza. Podzielone części przechowywano w tamtejszej katedrze i seminarium duchownym. Niemcy odkryli kryjówkę i wywieźli dzieło do Berlina w październiku tego samego roku. Później przechowywali je w podziemiach zamku w Norymberdze. Wilgotne piwnice i owady nadszarpnęły kondycje retabulum. W1946 r. ołtarz wrócił do Krakowa, jego renowacja trwała aż do 1950 r. Od tego czasu ołtarz był poddawany badaniom i konserwacji co kilkanaście lat. Ostatnie dwa razy w 1983 r. i 1999 r.
Autor: Małgorzata Skowrońska
Data publikacji: 07.04.2012 r.
Miejsce publikacji: 2