02.12.2011 r. – Kościół Najświętszego Salwatora | PAULINA POLAK
Najstarszy krakowski kościół wciąż poważnie zagrożony
ZABYTKI. Zniszczona jest tablica Władysława Ludwika Anczyca, którą w 1886 roku podarowali krakowianie. Inwestor obiektu powstającego w sąsiedztwie odpiera zarzuty.
Kolejne ekspertyzy i kontrole urzędników nie rozwiązały problemu zniszczeń w sąsiedztwie kościoła Najświętszego Salwatora który datowany jest na XI wiek i przez wielu uznawany za najstarszą świątynię w Krakowie. Jak już pisaliśmy, tuż przy kościele trwa budowa. Inwestor i obrońcy zabytku maja ekspertyzy, które sobie przeczą. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi prokuratura.
Zniszczenia są coraz większe. Już w wakacje mieszkańcy Salwatora alarmowali, że pęka zabytkowy mur i budynek starej kaplicy cmentarnej. Wkrótce okazało się, że popękana jest również tablica i epitafium W. L. Anczyca (zm. 1883 r.): poety, wydawcy, właściciela słynnej krakowskiej drukarni na rogu Zwierzynieckiej i Straszewskiego, patrioty, który walczył w powstaniu krakowskim. Spękana tablica została zdjęta z muru podczas wizji konserwatorskiej, ale nie została zabezpieczona. Teraz jest zrujnowana. Nie da się jej odtworzyć, bo została wykonana z czarnego marmuru dębnickiego, którego już się nie wydobywa.
– Tablicę w trzy lata po śmierci mojego prapradziadka podarowało społeczeństwo krakowskie, a honorowym prezesem komitetu był Juliusz Kossak. Interweniuję w tej sprawie u władz miasta od sierpnia. Bezskutecznie – mówi Andrzej Trzebnicki.
O tym, jak w Krakowie traktuje się zabytki, świadczy też fakt, że budowa przy kościele zyskała pozwolenie na budowę bez jakichkolwiek wskazówek (nakazów) zabezpieczenia skarpy, na której stoi. Wzgórze Świętej Bronisławy jest dodatkowo obciążone osuwiskami.
– Już na etapie wykopu postawiliśmy tzw. ściankę berlińska, która kosztowała 170 tysięcy.
Nikt nas do tego nie zmuszał. Budujemy bezpiecznie – zaznacza Grzegorz Kogut z Vega Technik Development. Zapewnia też, że firma dysponuje ekspertyzami, które potwierdzają, że skarpa jest stabilna.
Tymczasem z ekspertyzy, której opracowanie zleciła parafia, wynika, że jeżeli skarpa nie otrzyma lepszej podpory, kaplicy cmentarnej grozi katastrofa budowlana. – Także PINB nałożył na inwestora obowiązek lepszego zabezpieczenia. Ekspertyza potwierdza też, że prace budowlane spowodowały powiększenie istniejących pęknięć na zabytku i powstanie nowych – mówi Stanisław Jurczakiewicz, biegły sądowy.
Żeby wyjaśnić wszystkie wątpliwości związane z budową i nadzorem urzędników nad nią, wniosek do prokuratury złożył Komitet Obywatelski Miasta Krakowa. Jak wczoraj potwierdziła prok. Agata Chmielarczyk-Skiba postępowanie wszczęto. Pismo do prezydenta Krakowa szykuje także Społeczny Komitet Odnowy Zabytków Krakowa – Zwrócimy się do prezydenta, by objął tę sprawę osobistym nadzorem
– mówi Maciej Wilamowski, dyrektor biura SKOZK. SKOZK otrzymał także pismo z podpisem wiceprezydent Magdaleny Sroki. Jest w nim mowa m.in. o tym, że teren budowy w bezpośrednim sąsiedztwie kościoła jest poza obszarem wpisanym do rejestru zabytków oraz poza strefą ochrony konserwatorskiej, wyznaczonej w planie zagospodarowania przestrzennego „Salwator". Dlatego inwestycja nie była przedmiotem uzgodnień miejskiego konserwatora
Nie zgadza się z tym Mikołaj Kornecki, przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Ratowania Krakowa, który porównał plac budowy z mapami planu zagospodarowania przestrzennego.
– Inwestycja przekracza linię dopuszczającą zabudowę o 3 – 4 metry – uważa. Nie zgadza się też ze stwierdzeniem, że projektu budowy nie musiał opiniować miejski konserwator, bo według niego, zgodnie z zapisami planu, opieka konserwatorska obejmuje tę część wzgórza aż po ul. Emaus i rzekę Rudawę.
Autor: PAULINA POLAK
Data publikacji: 02.12.2011 r.
Miejsce publikacji: 4